sobota, 3 grudnia 2016

Rozdział 9

Hogwart,
16.09.1998
Od pierwszych zajęć minęły już dwa tygodnie, które wielu dłużyły się niemiłosiernie. Uczniowie, którzy jeszcze nie obudzili się z pięknego, wakacyjnego snu mieli duże kłopoty z wejściem w tryb szkolny. Wbrew temu co im się wydawało pierwsze tygodnie nie należały do tych luźnych. Grono pedagogiczne starało się uzupełnić braki, nadgonić lekcje, które zostały opuszczone przez wojnę. Dlatego już w pierwszym tygodniu można było zobaczyć bibliotekę wypełnioną po brzegi uczniami, którzy pisali eseje lub uczyli się do egzaminów z poprzednich lat. W najdalszym koncie biblioteki siedziała samotnie drobna blondynka próbująca skupić się na wypracowaniu z eliksirów o właściwościach i wszelakich zastosowaniach wywaru żywej śmierci. Jednak przez myśli krążące po jej głowie nie mogła się skoncentrować. Dafne Greengrass chciała za wszelką cenę odkryć tożsamość osoby, która ją wtedy uratowała. Sam fakt, że Gregory zniknął niezbyt ją interesował. Wiedziała, że to sprawka tajemniczej postaci. Biorąc pod uwagę sam fakt, że nawet nauczyciele nie mogli go znaleźć utwierdzał ją w przekonaniu, że ma do czynienia z piekielnie inteligentną osobą, bardzo dobrze znającą tereny Hogwartu i pobliskiej wioski. Przez wzgląd na te dwa czynniki jej lista podejrzanych zawęziła się tylko do garstki osób. Z cichym westchnieniem pozbierała swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjścia z biblioteki gdy nagle stanęła jak wryta. Do jej nozdrzy dotarł delikatny, ledwo co wyczuwalny zapach wanilii i cynamonu. Dokładnie tak samo pachniała dziewczyna z lasu! Bez zastanowienia ruszyła za nim. Cała sprawa wydawała jej się podejrzanie dziwna, przecież zapach nie może się utrzymywać tak długo w powietrzu. Po tym jak skręciła w prawo westchnęła zirytowana, ponieważ okazało się to ślepym zaułkiem. Mimo wszystko cały czas wyczuwała ten zapach. Rozejrzała się dookoła lecz poza zakurzonymi księgami nie zobaczyła nic ciekawego. Z nudów zaczęła przeglądać okładki. Mimo, że dział nie brzmiał zbyt obiecująco, ponieważ był to dział Mugolskich wierzeń coś kazało jej przypatrzeć się im.
-Bingo! -krzykneła kiedy zobaczyła ślad w kurzy jakby ktoś przejeżdżał po nich niedawno palcem.
Chrześcijaństwo, Islam, Anglikanizm, mitologia grecka, mitologia rzymska...
Jednej książki brakowało. Teraz musi się tylko dowiedzieć jakiej! Mimo, że mógł być to tylko dziwny zbieg okoliczności Dafne przeczuwała, że jest to coś więcej. Zadowolona z siebie szybko udała się do biura pani Pince, swoją drogą zastanawiało ją jakim cudem ta kobieta jeszcze tu pracuje?Dla niej była złośliwą mumią, która w każdej chwili może się rozlecieć. Kiedy blondynka weszła do jej gabinetu ta posłała jej tylko zirytowane spojrzenie i podniosła wysoko swoją wyskubaną brew w geście zapytania.
-Witam, chciałam się dowiedzieć kto wypożyczał ostatnio pewną książkę.
-Nie udzielam takich informacji - mruknęła zirytowana kobieta i wróciła do wcześniej wykonywanej czynności jaką było wypełnianie jakichś papierów.
-Ale to bardzo istotne i ważne! Musze przygootwać referat na mugoloznawstwo, a bez niej sobie nie poradzę, bardzo proszę o pomoc, w pani moja ostatnia nadzieja!
Kobieta zmierzyła ją spojrzeniem i westchnęła zirytowana po czym wskazała jej ręką na wielki regał
-Książki są ułożone alfabetycznie, w ostatniej rubryce karty danej książki będzie imię i nazwisko ucznia, który ją wypożyczał...
Dalej Dafne już nie słuchała, z rosnącą ekscytacją rzuciła się prawie biegiem do regału i szybko wyszukała daną książkę. Mitologia Nordycka. Otworzyłą kartę i... wydała z siebie głośny odgłos wściekłości, ponieważ zamiast imienia i nazwiska zobaczyła krótką notatkę:
Głupiutka Dafne, czyżbyś naprawdę myślała, że tak łatwo odkryjesz moją tożsamość? Skończ lepiej węszyć co do mnie i zajmij się tym o co Cię prosiłam, dokładnie za tydzień - w Niedzielę, o północy przyjdziesz do sowiarni z Twoim pierwszym raportem. Mam nadzieję że będzie on dokładny.
ps. Nieobecność Goyla musiała się przedłużyć, lecz jutro pojawi się już w szkole, uważaj na niego.
Po przeczytaniu notatki pismo zniknęło a ślizgonka została wyrzucona z biblioteki przez bibliotekarkę za naruszenie ciszy. Z niezadowoleniem skierowała się w stronę swojego dormitorium, gdzie pogrążyła się w nauce.


***
Hermiona z kwaśną miną siedziała przy stoliku w salonie prefektów. Co było powodem jej niezadowolenia? To chyba łatwe do odgadnięcia - jej współlokator. Draco Malfoy siedział sobie w najlepsze na fotelu popijając whisky i przyglądając się gryfonce uważnie co chwila wtrącając jakieś uwagi, które bardzo ją denerwowały.
-Granger pospiesz się, jeszcze muszę to przepisać, a na 19 umówiłem się z Blaisem. Masz jeszcze 10 minut.
-Gdybyś siedział od początku cicho już dawno bym to skończyła - odwarknęła Miona
-Gdybyś nie była głupia nie musiałabyś tego pisać.
Uśmiech samozadowolenia wykwitł na twarzy Malfoya kiedy usłyszał ciche prychnięcie dziewczyny. Zgodnie z obietnicą blondyn nie powiedział nic nikomu o incydencie jaki miał miejsce, a Hermiona w zamian odrabiała jego prace domowe z transmutacji. Taki układ bardzo mu pasował, choć McGonagall ostatnie zaczęła chyba coś podejrzewać, ponieważ mimo, że z esejów miał same wybitne to na zajęciach praktycznych ledwo co wyciągał na Zadowalający. 
- skończyłam - mruknęła brązowowłosa
-sprawdziłaś?
-Oczywiście, że tak!
-To dobrze, nie chce dostać niższej oceny niż W przez jakiś Twój błąd, tak jak ostatnio.
Gryfonka cała zaczerwieniła się ze złości, ale postanowiła milczeć, wolała nie ryzykować denerwowania Malfoya, jeszcze by mu się coś odwidziało i powiedział wszystkim o jej chwili..słabości, a jest to ostatnia rzecz jakiej by chciała. Z cichym westchnieniem wstała, nie zaszczycając swojego towarzysza nawet spojrzeniem i skierowała się w stronę wyjścia. Kiedy już miała wychodzić odwróciła się.
- Po kolacji przyjdę tu z Tommym, mam nadzieję, że nie zastanę Cię w takiej sytuacji jak na początku roku, tylko z taką różnicą, że zamiast mopsa byłby Blaise
Uśmiechnęła się chytrze widząc czerwieniącego się Malfoya, który już miał coś mówić i czmychnęła szybko z dormitorium, aby nie wdawać się z nim w zbędne dyskusje. Swoje kroki skierowała w stron WS, gdzie po przybyciu znów stanęła przed trudnym wyborem gdzie usiąść. Ginny się do niej nie odzywała, Luny nie było, przy Harrym nie usiądzie, ponieważ siedziała koło niego Ruda. Z cichym westchnieniem skierowała się w stronę Nevilla.
-Cześć Nev,co tam u Ciebie? - zagadnęła chłopaka, który wcinał sporą porcję sorbetu cytrynowego. Przez wojnę i całe wakacje zdążył się wyrobić, już nie był tymciapowatym chłopakiem co kiedyś, teraz wysoki, dobrze zbudowany ze zniewalającym uśmiechem i w dodatku bohater wojenny sprawiał, że nie jedna dziewczyna miała przez niego złamane serce. Oczywiście nie robił tego świadomie. Po prostu cały czas wodził maślanymi oczyma za Luną nie dostrzegając pożądliwych spojrzeń żeńskiej części Hogwartu.
-Cześć Mionka, jakoś leci, jest strasznie dużo nauki, ale o tym pewnie sama już wiesz. A czy u Ciebie wszystko ok? Ostatnio wyglądasz strasznie blado - powiedział wyraźnie zmartwiony chłopak, który zauważył stan swojej przyjaciółki. 
Po korytarzach snuła się jak cień, była coraz słabsza, często miała zawroty głowy. Wiele razy o to wypytywał, lecz ta, tak samo jak teraz odpowiadała mu zwykłym "jeszt okey" i promiennym uśmiechem, który nie dosięgał do jej oczu.
-Wiesz może co z Ronem? Odkąd zabrali go do Munga nie słyszałam o nim żadnych wieści?
Neville przełknął lekko zdenerwowany ślinę. Cały Hogwart huczał od plotek na temat Ronalda, kiedy Hermiona odmówiła mu pomocy i skierowała się do skrzydła, aby opatrzyć rany kwestią czasu było tylko ąz o wszystkim dowie się dyrektorka. Już drugiego dnia Ronald został poddany próbie odtransmutowania, niestety nie przyniosła ona oczekiwanych skutków, po tym wszystkim McGonagall skontaktowała się z jego rodzicami i wspólnie podjęli decyzję o przeniesieniu go na oddział do Munga, gdzie magomedycy próbowali mu pomóc. Fakt, że Hermiona nie wiedziała nic o jego stanie nie był dziwny, albowiem najmłodsza latorośl Wesleyów zabroniła informować Hermionę o stanie jej brata komukolwiek. Według chłopaka chciała zrobić na złość Hermionie.
-Ron wraca jutro, ostatni tydzień spędził w domu czekając aż odpadnie mu ogon, którego nie udało się usunąć.
Miona tylko parsknęła śmiechem po czym nalała sobie zimnego soku pomarańczowego i wypiła go.
-Dziękuję Neville, cieszę sie, że mi o tym powiedziałeś, będę mogła się przygotować na rozmowę z nim.
To mówiąc wstała od stołu i już zaczęła się kierować w stronę wyjścia, kiedy chłopak chwycił ją za rękę.
-Nic nie zjadłaś - powiedział z groźnym błyskiem w oku
-Nie jestem głodna, zrobiłam sobie wcześniej jedzenie w dormitorium - powiedziała lekko zmieszana
-Hermiono, wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć - gryfon posłał jej smutne spojrzenie i puścił jej rękę. Martwił się o swoją przyjaciółkę, oprócz jej stanu zdrowia ostatnio zauważył, że je niewiele i że bardzo schudła, nie chciał żeby tak jak kiedyś Luna wpadła w anoreksje. Postanowił powiedzieć o swoich spostrzeżeniach Harremu, który był chyba jedną z ostatnich osób jaka mogła coś zdziałać w sprawie gryfonki.
Tymczasme Miona wchodziła po krętych schodach w towarzystwie małego czarnowłosego chłopca, który opowiadał jej z przejęciem lekcjie z Severusem, jak się okazało dzisiaj jeden z puchonów podpuszczony przez ślizgonów podrzucił Severusowi niuchacza do gabinetu. W ten sposób puchoni stracili połowę punktów jaką do tej pory mieli, a biedny pierwszoklasista do końca półrocza będzie odrabiał szlaban sprzatając salę po eliksirach. Oczywiście dom Salazara nie poniósł żadnych konsekwencji. 
- Myślisz, że Draco nie będzie zły, że tak często was odwiedzam? - spytał nagle Tommy
-Nie, skąd Ci przyszło to do głowy? Malfoy o dziwo bardzo Cię lubi - powiedziała Hermiona zaskoczona, że jej towarzysz o to pyta. Panicz Malfoy w stosunku do Tommy'ego był bardzo opiekuńczy, na początku ją to dziwiło bo w końcu to Malfoy, ale potem zrozumiała, że chłopiec skradł również i jego serce, w którym zagnieździł się tak mocno jak w jej. Mimo, że nie znała go długo pokochała go jak młodszego braciszka, troszczyła się o niego, był jej oczkiem w głowie. Jeszcze nigdy nie poczuła takiej więzi z dzieckiem. Chłopczyk mimo młodego wieku był bardzo mądry i dużo rozumiał.
-Tak jakoś, po prostyu mam wrażenie, że mnie unika- mruknął ze smutną minką
-Na pewno Ci się wydaje - powiedziała Miona posyłając mu promienny uśmiech i wgłowie notując sobie, aby później opieprzyć blondyna.
Dalszą podróż pokonali w ciszy. Kiedy weszli do dormitorium od razu zauważyli  dwójkę ślizgonów już w lekkim stanie podchmielenia siedzących przy stoliku  ze szklankami whisky w ręku.
-Diabełek! - krzyknął Tommy na widok czarnoskórego. Po czym ruszył pędem w jego kierunku.
Co jak co, ale przezwisko Diabeł pasowało do Zabiniego idealnie. Mimo, że minęły lekko ponad dwa tygodnie szkoły ślizgon podpadł już wielu nauczycielom wycinając im różnego rodzaju kawały. Mimo wszystko był ogólnie lubiany. Przytulił małego i usadził go sobie na kolanach. Hermiona na ten widok lekko się uśmiechnęła i uszyła w stronę kuchni po jakiś owoc. 
-Granger, może dosiądziesz się do nas? - usłyszała głos Malfoya
-Co to się dzieje, że wielki panicz chce siedzieć ze szlamą? -spytała propozycją Malfoya
Ten tylko westchnął zirytowany dolewając sobie whisky.
-Widzisz Zabini? Co ja mam z tą kobiętą? Chcesz tu być miły, a tu już sztylet w serce.
-Od Kiedy ty masz serce Dracze? - mruknął Blaise poklepując miejsce obok siebie, aby Hermiona mogła usiąść z czego skorzystała. 
-Cały świat dziś przeciwko mnie -mruknął machając różdżką i wyczarowując szklankę przesuwając ją w stronę gryfonki, która patrzyła na to wszystko z wielkim szokiem i konsternacją. Coś tu jej nie grało. Malfoy miły i to jeszcze polewający jej whisky?! On napewno coś kombinuje! Co do czarnoskórego zachowania nie miała jakiś podejrzeń, ponieważ jeszcze na samym początku roku zapomnieli o krzywdach zeszłych lat i zaczęli budować pewną więź, która zmierzała w kierunkie pięknej i obiecującej przyjaźni. 
-Czegoś chcesz Malfoy? - spytała Miona biorąc łyka alkoholu
-Nie tym razem maleństwo.
Złośliwy komentarz wyśmiewający wzrost Hermiony sprawił, że ta jednym łykiem opróżniła szklankę i już miała zamiar wstać i udać się do swojego pokoju pozostawiając lekko oszołomionych chłopaków, lecz poczuła jak Tommy wślizguje się na jej kolana i wlepia w nią te jego piękne ślepia, robiąc minę pieska.
-Mionka zostań z nami, oglądnijmy film! - powiedział prosząc. 
Dziewczyna mruknęła zrezygnowana. Nie mogła mu niczego odmówić. Przeniosła spojrzenie na dwóch ślizgonów, którzy wyrazili zgodę kiwając głowami. Po kilkunastu minutach leżeli na rozłożonej sofie oglądając bajkę, którą wybrał Tommy z Zabinim, ponieważ Miona nie mogła dojść do porozumienia z białowłosym w sprawie filmu.
Gdzieś pod koniec filmu Malfoy poczuł szturchnięcie ze strony Blaise już miał go ochrzanić, kiedy jego wzrok spoczął na miejscu, które pokazywał mu przyjaciel. Widok sprawił, że w sercu blondyna coś drgnęło. Hermiona spała, a w jej objęciach był Tommy, który również należał już do krainy Morfeusza. Gryfonka, która na codzień skrywała się za maską wyglądała niewinnie i uroczo. Malfoy bez słowa i nie zważając na zdziwione spojrzenie Blaise wział Tomy'ego na ręce po czym zaniósł do pokoju dziewczyny, po paru minutach wracając po Prefekt Naczelną. Kiedy niósł ją ta bezwiednie się w niego wtuliła. Położył ją na łóżku obok Tomy'ego, który już po paru sekundach znów był do niej przyklejony i przykrył ciepłą kołdrą, w obawie, że Gryfonce może być zimno, ponieważ jej skóra była wręcz lodowata.  Po zgaszeniu światła sam udał się do swego pokoju, gdzie pogrążony w myślach nawet nie zauważył kiedy zasnął.


***
Kochani wróciłam! Nie było to łatwe, ponieważ podczas mojej nieobecności zmagałam się z wieloma czynnikami, które uniemożliwiały mi dalszą przygodę z pisaniem. Jedyne co mogę wam powiedzieć, że mimo przeciwności losu jakimi była choroba powróciłam. Od tej pory rozdziały będą pojawiały się już regularnie i mimo, że nie mówię tego pierwszy raz to tak na pewno będzie, ponieważ napisałam już 10 do przodu, a wena jeszcze się nie wyczerpała! Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze, z których bardzo się ucieszę. Przepraszam za błędy i zachęcam do komentowania. Im więcej będzie komentarzy tym szybciej dodam nowy rozdział, kolejny jest planowany na następny tydzień!

4 komentarze:

  1. Super, że wróciłaś! Bardzo się cieszę :)
    Rozdział bardzo fajny tylko krótki, ale mam nadzieję, że będą dłuższe :) Panna Greengrass w bibliotece? Niespotykany widok :D
    Końcowa scena rozczulająca, oby więcej takich!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    Zapraszam do zgłoszenia się do Stowarzyszenia Dramione
    http://stowarzyszeniedramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz znalazlam tego bloga i wiesz co? Babciu to jest zajebiste! Czekam cierpliwie na następny rozdział 😘😏😏

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog umarł. Po prostu zdechł. Szkoda :/ .

    OdpowiedzUsuń